|
Informacje zaczerpnięte ze strony internetowej http://monar.info.pl/
Marihuana nie uzależnia.
Jest to prawdą tylko do pewnego stopnia więc de facto stwierdzenie takie jest nieprawdą. Marihuana i haszysz ma w wprawdzie niewielkie właściwości uzależniające fizycznie (3x mniejsze od alkoholu i 5 x mniejsze od nikotyny) jednak uzależnienie psychiczne następuje szybciej niż w przypadku alkoholu. Oznacza to, że po odstawieniu nie występuje syndrom z tym związany objawiający się delirium czy głodami, tak jak jest to w przypadku innych narkotyków łącznie z nikotyną i alkoholem. Do ponownego sięgnięcia po narkotyk zmusza jednak psychika, a nie ciało. I o ile z uzależnienie fizyczne stosunkowo łatwo daje się wyleczyć nawet w przypadku opiatów czy alkoholu detoksykacja o tyle uzależnienie psychiczne wymaga długotrwałej terapii. Głód psychiczny dużo trudniej jest przezwyciężyć, bo wspomagają go mechanizmy uzależnienia. Po odstawieniu marihuany po długotrwałym używaniu może pojawić się zespół abstynencyjny: ciągłe rozdrażnienie, senność lub bezsenność, bóle głowy, utrata chęci życia, spadek aktywności życiowej, obniżenie nastroju, zaburzone odczuwanie przyjemności (seks jest mniej atrakcyjny, muzyka mniej fascynuje, filmy są bardziej nudne). W ten sposób uzależniony mózg przejawia potrzebę zażycia THC. Uzależnienie takie pojawia się u ok. 20% okazyjnych palaczy i połowie chronicznych – jak podaje raport WHO. Przy paleniu okazjonalnym objawy odstawienia są mniej zauważalne, gdyż organizm odtruwa się powoli. THC odkłada się w komórkach tłuszczowych i nie jest wypłukiwany przez płyny zatem uwalniany jest z organizmu przez długi okres. Jak wykazują testy na obecność narkotyków przeprowadzane wśród osób palących możliwe, że to, co uważamy za czystą trawkę bywa nasączane roztworem innego narkotyku, który szybko uzależnia fizycznie, co jest tylko kolejnym argumentem wprowadzanie marihuany do kontrolowanego obrotu. Dlatego możliwe, że osoby decydujące się na powrót do trzeźwości, muszą zaczynać tę drogę od pobytu na oddziale detoksykacji.
Marihuana uzależnia.
Jeśli nawet zgodzimy się z tą tezą, to cała trudność polega na dobrym definiowaniu uzależnienia, które może być lekkie lub ciężkie, fizyczne, psychiczne, psychosomatyczne a nawet sytuacyjnie zależne, wymuszone czy też kulturowo uwarunkowane. Definiowanie uzależnienia jest szalenie trudnym zjawiskiem. Zespół uzależnienia można zdiagnozować, gdy w ciągu minionego roku wystąpiły co najmniej trzy z poniżej wymienionych zjawisk :
- silne pragnienie lub poczucie przymusu zażycia substancji
- trudności w kontrolowaniu zachowania związanego z zażywaniem substancji
- fizjologiczne objawy stanu odstawienia
-stwierdzenie tolerancji
-narastające zaniedbywanie innych źródeł przyjemności lub zainteresowań z powodu zażywania danej substancji
- zażywanie mimo wyraźnych dowodów szkodliwych następstw
Należy pamiętać jeszcze o interpretacji. Według tej definicji bowiem 90% posiadaczy odbiornika telewizyjnego jest uzależniona. Jak to możliwe? Telewidz odczuwa codzienny, silny pociąg do włączania TV w czasie gdy wyświetlany jest ulubiony serial, reality show, film czy talk show). Jeśli ktoś założył sobie, że będzie oglądać telewizję przez dwie godziny, a w efekcie ogląda ją cztery czy sześć, występuje objaw z punktu 2 definicji. Jeśli do tego okaże się, ze TV oglądamy coraz więcej... otrzymujemy typowe objawy zespołu uzależnienia. W ten sposób uświadamiam, że naprawdę można udowodnić to, że tak samo konopie uzależniają jak i TV, sex, hazard, gry video itp. Należy zdawać sobie sprawę z różnic w rodzajach uzależnienia i zagrożeniami z nimi związanymi.
Marihuana jest nieszkodliwa.
Bzdura! Hasło z tego samego poziomu co retoryka amerykańskich fanatyków delegalizacji z pierwszej połowy XX wieku. Badania i publikacje nie pozostawiają żadnych złudzeń, w dymie palonych konopi znajdują się substancje smoliste, które przy długotrwałym paleniu uszkadzają górne drogi oddechowe (krtań, oskrzela), płuca, wątrobę i mięsień sercowy. Jest ich prawie 4x więcej, niż w papierosach. Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że marihuany pali się także o wiele mniej niż tytoniu, choć dym konopny w pluchach przetrzymuje się dłużej. Chroniczne palenie marihuany może powodować też raka dróg oddechowych. Dym konopi jest tak samo kancerogenny, niż dym nikotynowy który w dodatku zwykle trafia do płuc bez pośrednictwa filtra oraz dłużej w nich przebywa. U chronicznych palaczy podejrzewa się spadek odporności immunologicznej organizmu – choć nigdy tego nie udowodniono. Nie ma też dowodów, że THC działa toksycznie na jajniki i jądra a także płód, choć również są takie przypuszczenia. Palenie marihuany prawdopodobnie może przyczyniać się do przedwczesnego porodu oraz zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania dziecka na nowotwory. U osób z predyspozycjami do schorzeń kardiologicznych mogą wystąpić zaburzenia rytmu serca. Oczywiście wszystkie negatywne skutki palenia konopi są zależne od sposobu przeprowadzanych badań i spojrzenia nań. Jednak w porównaniu do tytoniu czy alkoholu konopie są mniej szkodliwe i stąd zapewne pojawił się mit o ich rzekomej nieszkodliwości. Konopie są szkodliwe – jak każda używka – w rozmaitych obszarach (zdrowie jednostki, zachowania społeczne itd.) i o tym nie wolno zapominać. Jednocześnie trzeba zdać sobie sprawę, że większość negatywnych skutków zdrowotnych jest wynikiem dwóch czynników: pierwszego – palenia jako sposobu zażywania oraz brakiem oceny toksyczności. Okazuje się bowiem, że większość szkodliwych implikacji zażywania można uniknąć przez wprowadzanie do organizmu THC drogą pokarmową. Drugi czynnik jest związany z brakiem kontroli nad sprzedawanymi na czarnym rynku suszem. Szkodliwość zdrowotna takiej używki jest nieprzewidywalna, w związku z brakiem kontroli nad jej produkcją, przechowywaniem i obrotem pod kątem szkodliwych domieszek. Ponieważ większość osób popalających nie pali codziennie, mit o zupełnie nieszkodliwym działaniu na organizm może być łatwo przyswajalny. Rzeczywiście przy jednorazowym poddaniu organizmu działaniu THC nie ma żadnych wyraźnych dolegliwości. Wymienione fizyczne skutki uboczne są też mniej groźne od tych, które towarzyszą piciu alkoholu czy paleniu nikotyny co nie znaczy, że ich nie ma – choć są relatywnie niskie. Przy długotrwałym używaniu THC może dojść do ujawnienia się chorób i zaburzeń psychicznych, jeżeli palacz był do nich predysponowany. Kilkakrotnie wzrasta ryzyko zachorowania na schizofrenię. Jak każda używka zmieniająca świadomość marihuana przyjmowana przez ludzi młodych opóźnia ich rozwój emocjonalny. Palacz nie uczy się radzenia sobie z emocjami ani też konstruktywnego rozwiązywania problemów. Marihuana palona w młodym wieku sprawia, że osobowość może być zniekształcona, dokładnie tak samo jak w przypadku alkoholu młody człowiek może stać się mniej odpowiedzialny, mniej odporny na stres i pozbawiony głębszych aspiracji życiowych. Najczęstszym i najłatwiej zauważalnym przez otoczenie osoby palącej marihuanę objawem jest zespół amotywacyjny. Choć niektórzy badacze spierają się o to czy traktować go za odrębną jednostkę chorobową to bezdyskusyjne są to objawy upajania się konopiami (haszyszem). Najczęściej są to: zmniejszona energia, spadek ambicji, nieadekwatna ocena sytuacji, wyraźne pogorszenie pamięci, roztargnienie, rozkojarzenie, nieracjonalne myśli, skłonność do ulegania sugestiom, kłopoty w porozumieniu się z innymi, zanik zainteresowań. Niektórzy badacze twierdzą także, że zespół amotywacyjny może wystąpić jedynie u osób o określonych cechach osobowościowych jednak obserwacje osób długotrwale palących wykazują, że zespół amotywacyjny występuje niemal zawsze. Aby prawdzie stało się zadość, trzeba przy tym powiedzieć, że objawy tego syndromu ustępują niemal natychmiast po odstawieniu używki. Marihuana prawdopodobnie osłabia też zdolność przyswajania sobie nowych informacji. Badania wykazują, że u palaczy marihuany zwykle pogarsza się pamięć, uwaga i koncentracja.
Marihuana powoduje uszkodzenia mózgu.
Najbardziej sławne studium, które utrzymuje iż pokazuje uszkodzenia mózgu wywołane dymem konopi jest badaniem rezusów (Rhesus monkey). Praca ta była recenzowana przez wyróżnionych naukowców sponsorowanych przez Institute of Medicine i National Academy of Sciences. Rezultaty były opublikowane pod tytułem „Marijuana and health” w 1982 r. Praca Dr Heath była ostro krytykowana ze względu na zbyt małą ilość próbek (tylko cztery małpy), niemożnością kontroli uprzedzenia eksperymentu i błędną identyfikacją prawidłowego mózgu małpy jako „uszkodzonego”. Małpy zatruto czadem a wyniki zmanipulowano jako efekt działania marihuany. Współczesne badania na ludzkiej populacji użytkowników marihuany nie ukazują żadnego dowodu na uszkodzenie mózgu.
Marihuana zmienia przebieg fale mózgowych.
Zmniejszając rzekomo ich amplitudę. Kłamstwo spreparowane przez Partnership for a Drug-Free America. Nadawali oni program telewizyjny który na początku zdawał się pokazywać normalną falę mózgowa, a następnie płaską falę mózgowa od 14-latka po marihuanie. Kiedy badacze zatelefonowali do stacji TV uskarżając się na tę czołówkę, Partnership musiało zdjąć ją z anteny. W rzeczywistości marihuana nieznacznie zwiększa aktywność fali alfa. Fale alfa (lekka relaksacja, „superuczenie”, pozytywne myślenie) są powiązane ze stanami medytacji i relaksacji.
Marihuana jest mocniejsza niż kiedyś.
Badacze utrzymywali mit o mocniejszej marihuanie bazując na zawartości THC w marihuanie zarekwirowanej przez policję we wczesnych latach 70. Kiepskie składowanie w przewiewnych składach materiałów dowodowych spowodowało ich rozpad i spadek potencji zanim przeprowadzono jakiekolwiek testy chemiczne. Współczesne, niezależne badania czarnorynkowej marihuany z wczesnych lat 70 wykazały zbliżoną siłę do współczesnej marihuany. Najsilniejsza forma tego narkotyku która kiedykolwiek była dostępna, była legalnie sprzedawana w latach 1920 i 1930 przez kompanie farmaceutyczną Smith-Klein pod nazwa „American Cannabis”. Natomiast ze względu, na nielegalny obrót zielem nie podlega ona żadnej kontroli, zatem nie można stwierdzić jakie domieszki są do niej dodawane na drodze parcelowania detalistów. Nie wiadomo także w jakich warunkach jest hodowana i jakie substancje chemiczne miały nań działanie (np. herbicydy, insektycydy, defolianty). To zjawisko mogło nasilić się w ciągu ostatnich lat i w związku z tym możliwe jest także takie wytłumaczenie tego mitu.
Marihuana uszkadza system rozrodczy.
Dr Gabriel Nahas, który eksperymentował z tkankami (komórkami) izolowanymi na szalkach petriego, a także na pracach badaczy którzy podawali zwierzętom niemal śmiertelne dawki kanaboidów. Przenoszenie wyników ze szczurów na ludzi na temat uszkodzeń układu rozrodczego zostały odrzucone przez środowisko naukowe. W przypadku doświadczeń na zwierzętach, te które przetrwały swoje doświadczenie powróciły do normalnego stanu w czasie mniejszym niż 30 dni od zakończenia eksperymentu. Badania na ludzkich populacjach nie były wstanie udowodnić iż marihuana niekorzystnie wpływa na system reprodukcyjny.
Marihuana osłabia system odpornościowy.
Tak jak w przypadku badań ukazujących uszkodzenia systemu rozrodczego, ten mit powstał w oparciu o badania, w których zwierzętom zostały podane ekstremalnie wysokie (niemal śmiertelne) dawki kannabinoidów. Wyniki te nie zostały nigdy powtórzone w przypadku ludzi. Interesującym jest fakt, iż dwie prace wykonane w 1978 i jedna w 1988 wykazały, że haszysz i marihuana stymulowała układ odpornościowy u badanych ludzi. Badania na chorych na AIDS również nie potwierdziły teorii jakoby marihuana osłabiała system odpornościowy.
Marihuana upośledza pamięć krótkotrwałą.
Prawda. Jednak pamięć krótkotrwała zanika także wraz z ustawieniem objawów zażycia. Efekt pamięci krótkotrwałej jest wiązany z wynikami badań na małpach Dr Heath, nasuwające wniosek iż te zmiany są trwałe.
Marihuana kumuluje się w ciele.
Tak jak np. sławne DDT. Prawda. Kannabinoidy są rozpuszczalne w tłuszczach, tak samo jak niezliczone odżywki i także kilka trucizn, w tym DDT i tam się również kumulują. Np. jedna z witamin, witamina A jest rozpuszczalna w tłuszczach, potem wydalana. Tak samo jest z produktami rozkładu THC.
Marihuana to nie narkotyk.
Mit, którego prawdziwość jest mimo wszystko dyskusyjna. Jeżeli THC zmienia świadomość i wprowadza w stan nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością a przy regularnym paleniu może uzależniać psychicznie trudno uznać, że nie jest to narkotyk. Jednak z drugiej strony jeżeli tak patrząc na problem uznajemy jednocześnie, że tytoń – choć uzależnia psychicznie i fizycznie, a jednocześnie w początkowej fazie chwilowo zmienia reakcje organizmu oraz już bezsprzecznie alkohol nie są uznawanie jako narkotyki to jest to niekonsekwencja. Dodatkowo jak wiemy szkodliwość marihuany w porównaniu z tytoniem i alkoholem jest mniejsza. Należy wiec zrównać te substancje w jednym mianowniku: albo uznać że wszystkie są narkotykami miękkimi albo że marihuana i jej przetwory narkotykami nie są a jedynie używką, tak jak alkohol i tytoń. Czy marihuana jest zatem narkotykiem? W moim odczuciu tak, choć jej niebezpieczeństwo wynika nie z popularności i aury niewinności, ale przede wszystkim głównie z podejścia do niej i braku rzetelnej informacji.
|1|-2
|
|